Nawet najznakomitsi tzw. publicyści katoliccy w znakomitych katolickich mediach mówią o Fatimie w kategoriach "tego świata", podkreślając sensacyjność zjawiska: że najważniejsza była beatyfikacja dzieci, że pierwszy raz to się zdarzyło, że ponad milion osób przyjechało, że Polacy byli drugą najliczniejszą grupą po Portugalczykach..... itd. Nie słyszałam jeszcze, żeby ktoś zauważył, co Papież Franciszek mówił w m.in. w przemówieniu podczas modlitwy różańcowej w Fatimie, a to było bardzo ważne, inspirujące i wyjaśniające, kim Matka Boża w ogóle jest.
Papież mówił tak:
"Pielgrzymi z Maryją… . Jaką Maryją? Nauczycielką życia duchowego, pierwszą, która poszła za
Chrystusem „wąską drogą” krzyża, dając nam przykład, czy też Panią
„nieosiągalną”, której nie da się naśladować? „Błogosławioną, ponieważ
uwierzyła” Bożym słowom zawsze i w każdych okolicznościach (por Łk 1,42.45) czy
też „Świętą z obrazka”, do której uciekamy się, by tanim kosztem zyskać łaski?
Maryją – Dziewicą Ewangelii, czczoną przez modlący się Kościół, czy przeciwnie
– Maryją naszkicowaną przez subiektywne wrażliwości, które widzą Ją jako
powstrzymującą karzące ramię Boga gotowego do karania; Maryję lepszą od
Chrystusa, postrzeganego jako bezlitosny Sędzia; bardziej miłosierną niż
Baranek złożony za nas w ofierze?
Dopuszczamy się wielkiej niesprawiedliwości wobec Boga i Jego łaski, gdy
twierdzimy ponad wszystko, że grzechy są karane przez Jego sąd, nie uznając –
jak ukazuje Ewangelia – że są one odpuszczane przez Jego miłosierdzie! Musimy
przedkładać miłosierdzie ponad sąd, a przecież sąd Boży zawsze będzie dokonywał
się w świetle Jego miłosierdzia. Oczywiście, miłosierdzie Boże nie zaprzecza
sprawiedliwości, ponieważ Jezus wziął na siebie skutki naszego grzechu wraz z
należną karą. On nie zaprzeczył grzechowi, ale zapłacił za nas na krzyżu. A
zatem, w wierze, która jednoczy nas z Chrystusowym krzyżem, jesteśmy wolni od
swoich grzechów; odłóżmy na bok wszelkie formy lęku i strachu, ponieważ nie
przystoi temu, kto jest miłowany"