Czy rytuał wystarczy? - refleksja z niedzieli 1 czerwca 2014 r.

O co chodzi w chrześcijaństwie? O osobistą relację z Jezusem Chrystusem.
Bliską, intymną, jak z przyjacielem. Czy dotychczasowa katecheza katolicka przygotowuje ludzi do takiej relacji? Czy uczy, jak wejść w przyjacielską relację z Bogiem?
Spotkania w kościele to głównie nabożeństwa i modlitwy nierzadko nasycone archaizmami, które  - jeśli w czymś pomagają - to w zagłuszaniu własnych myśli. Adoracja? Głównie odmawia się na niej różaniec lub litanię. Gdzie czas na spokojną rozmowę z Bogiem? Gdzie szansa na wewnętrzne wyciszenie?
Czy w chrześcijaństwie chodzi o to, żeby regularnie klepać modlitewne formułki?
Proszę nie zrozumieć mnie źle! Nie chcę powiedzieć, że powinno się zlikwidować nabożeństwa majowe, czerwcowe czy różaniec. Chcę jednak zapytać, czy Kościół nie koncentruje się zanadto na tradycyjnych, rytualnych formach modlitwy, które nie rozbudzają w wiernych chęci duchowych poszukiwań, nie zachęcają do pogłębiania więzi z Bogiem, a jedynie utrwalają bezmyślne przyzwyczajenia?
Czy możemy się potem dziwić, że młodzi ludzi odchodzą od takiego Kościoła?